niedziela, 28 października 2018

Dlaczego słyszę źle, choć mam dobry słuch

Studiuję na akademii muzycznej i gdy komuś o tym powiem dowiaduję się, że: „Ty musisz mieć świetny słuch”. Nie do końca na samym słuchu to polega, tylko na umiejętności zestawiania ze sobą elementów. Tak jak praca malarza, nie polega na tym, że ma świetny wzrok. Jest nawet jeden niewidzący malarz (John Bramblitt) i Głucha perkusistka(Evelyn Glennie).
Moje parametry słuchu są dość dobre, a nawet trochę za dobre.

[Wykres przedstawiający słyszane częstotliwości dźwięku. Ma tytuł Audiogram i jest podpisany Spektronautka. Wynik pokazuję, że bardzo dobrze słyszę wysokie dźwięki.]
W „standardowych” wynikach audiometrii tonalnej im wyższe tony, tym głośniej je trzeba odtworzyć, aby je usłyszeć. U mnie ten wykres przebiega w odwrotną stronę. Z tego co wiem, słyszę też dźwięki nie objęte tym wykresem, bo bada on ubytki słuchu. Jednak na testach, „kto najdłużej będzie słyszał idący do góry dźwięk” jak na razie wygrywałam.
Te dobre parametry mojego słuchu nie przeszkadzały by mi, gdybym nie miała problemów z PRZETWARZENIEM DŹWIĘKU.

  1. Potrzebuję bardzo niskiej głośności dźwięku, gdy np. słucham muzyki. Zadowala mnie taka przy której rozpoznaje melodię i ewentualne słowa. Tworzy to problemem, bo jak tylko dochodzi dźwięk w tle np. czajnik muszę głośność zmieniać, żeby słowa były słyszalne zza innych odgłosów. Słynne „Nie używaj słuchawek, bo sobie słych uszkodzisz!” też do mnie nie pasuje. Nie po to ich używam, żeby słyszeć głośniej, tylko właśnie dużo ciszej i żeby mniej zakłócały mi tego dźwięki z zewnątrz..
  2. Potrzebuję większej niż standardowo różnicy między tym, co mam usłyszeć a tłem. Nie rozumiem nic w przykładowo gdy:
    - Wjeżdża na stacje pociąg, a ktoś coś do mnie mówi.
    -Komunikaty na stacjach zwykle lecą z nadpsutych głośników, zawsze muszę być na nich maksymalnie skupiona.
    -Gdy na zajęciach na uczelni ktoś mówi do mnie tak, żeby wykładowca tego nie usłyszał, nie słyszę tego również ja. Wtedy zwykle są niezadowolone miny. Nawet jak czasami usłyszę to nie jestem w stanie odpowiedzieć tak, żeby wykładowca nie usłyszał mnie. Często też nie umiem dać odpowiedzi na pytanie jeśli widzę, że pytający ma zwyczajnie za małą bazę, żebym umiała mu odpowiedzieć.
    - Sama mówię do ludzi często o wiele za głośno. Podświadomie zakładam, że inni też potrzebują głośniejszych komunikatów, żeby je usłyszeć w tłumie innych dźwięków.
  3. Jestem przez to kompletnie nieimprezowa i nieklubowa niepiwowa i niewyjścionamiastowa.
  4. Ćwiczenie na instrumentach moje i innych ludzi nie jest dla mnie problem, dwa lata mieszkałam w akademiku Akademii Muzycznej, przez pół roku nawet obok trębaczy.
  5. Gdy gra się mi zadania słuchowe (rozpoznawanie) często słyszę wszystko, tylko nie to co trzeba. Dźwięki odbijają mi się od fortepianu i od sufitu sali, słyszę brzęczenie strun i inne efekty akustyczne (składowe harmoniczne dźwięku).

Paradoksalnie często lepiej słyszę gdy założę wytłumiające słuchawki. Znika wtedy szum dworca i mogę się spokojnie skupić na cichym komunikacie, którego nic mi nie zagłusza. Bardzo rzadko jestem w stanie wyłączyć mój słuch. Stąd moje zamiłowanie do nauszników roboczych/budowlanych. Przeszkadza mi to szczególnie, jeśli np. treść wykładu jest dla mnie irytująca, lub o wiele za wolno podana. Wychwytuje wtedy wszystko.

1 komentarz: